środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 2

* Ross *
   Stałem obok Rydel i Jo, byłem zamurowany. Z badań wynika, że Asil została 
  1.  Pobita 
  2. Zgwałcona
  3. Wstrzyknięto jej jakieś narkotyki. 
Najgorsze jest to, że lekarze nie są pewni czy aby na pewno narkotyki, które wykryli w jej organizmie zostały dam wstrzyknięte wbrew jej woli.
- To niemożliwe! Przecież ona nie jest narkomanką! - załamywał się Rocky.
- Bez przesady! Na pewno nie wiesz o niej wszystkiego. Nigdy nic nie wiadomo... - odpowiedziała mu Jo.
- W ogóle kim ty jesteś?! Weź się nie odzywaj! - zaatakował ją brunet .
- Ej! Nie pozwalaj sobie, co? - zacząłem bronić nową przyjaciółkę.
- Wiesz co Rocky? Masz racje! To twoja dziewczyna, a moja tylko przyjaciółka. Więc co ja tu jeszcze robię. - założyła okulary na nos i wyszła ze szpitala. Zabiłem brata wzrokiem.
- Nie ogarniam jak możesz być taki chamski! Ok rozumiem, że twoja ukochana leży tam se teraz, ale nie musisz być dla każdego wredny. - odpowiedziałem mu i wybiegłem ze szpitala.
   Było południe, strasznie gorąco, a mi się chciało jeść. Wsiadłem na motor i ruszyłem w stronę domu. Po drodze spotkałem brunetkę.
- Podwieźć panią? - zapytałem.
- Spacer chyba dobrze mi zrobi...
- No weź. Proszę... - widziałem, że obczaja mój motor.
- No dobra. - po drodze zdobyłem chociaż jej numer.
   Jej dom był dość wielki jak na taką przeciętną dziewczynę. Był zbudowany z białej cegły a na górze był balkon, który trzymały dwie eleganckie kolumny.  Ogród pokrywała świeża, zielona i równo skoszona trawa na której bawił się ich pies, był sam w sobie elegancki.
- Może wejdziesz do środka? - zaproponowała .
- Nie wiem, w sumie nic nie jadłem...
- No właśnie... - złapała mnie za bluzkę, co mi się w sumie podobało i zaprowadziła do domu.
Jednak po wejściu totalnie się zagubiłem. Z zewnątrz dom wygląda na totalnie elegancki a w środku jakby mieszkała tutaj rodzina z Południa.
- Co ty robisz? - zapytała podając mi kanapki, sok i jakieś owoce.
- Zdjęcie twojego domu?
- Boże Ross...ty i te twoje hobby... - odparła sprawiając na mej twarzy uśmiech.
- Tsaa...by the way co robisz na święta?
- Święta? Pewnie spędzę je z moją rodzinką a co?
- A nic tak pytam...masz już dla mnie prezent??
- Ross...znam cie tylko 2 godziny. - zaśmiała się.
- No ale myślałem, że oddasz mi swoje ciuchy bym w nocy jedną ręką je trzymał a drugą myślał o tobie...
- Jesteś straszny! - zaśmiała się i rzuciła we mnie bananem.
- Wiem! - wstałem a ona zaczęła uciekać. Zaczęliśmy się szarpać, że w końcu staneliśmy twarzą w twarz i mogło coś się wydarzyć ale nie.
- Tata?! - krzyknęła dziewczyna widząc napitego mężczyznę w progu.
* Rocky *
   Siedziałem już od dobrej godziny przy łóżku Asil. Tak chciałem żeby się obudziła! Miałem już wizję przyszłych świąt.
- Rocky chyba już czas żebyśmy wrócili do domu... - szepnęła mi Rydel do ucha powodując lekki dreszcz na karku.
- Nie...wy jeździe, jeszcze tu zostanę.
- No dobrze. Będziemy czekać do kolacji, jak cię nie będzie to wjedziemy tu i będziemy wyciągać cię siłą. - podała mi sałatkę z baru szpitalnego i poszła do rodzeństwa.
- O Asil obudź się, proszę.
* 3 h później. *
- Proszę pana...proszę pana! - krzyczała pielęgniarka.
- Cyyy... co jest? - spytałem zdezorientowany. No tak! Głupi zanąłem.
- Musi pan wyjść.
- Dlaczego? - zdziwiłem się.
- Pacjentka się obudziła.
- Co?! - wstałem wręcz natychmiast i zobaczyłem moją słabą ukochaną. Wygonili mnie.
#Rozmowa #Telefoniczna
- Rydel! Rydel ona się obudziła!
- Serio!? Boże Rocky to super! Ale wróć już do domu...
- Jak to? Mam ją teraz zostawić?
- Przykro mi. Rocky już czas.
- Dobrze będę za 15 minut.
- Ok! - rozłączyłem się i przekazałem lekarzowi by przekazał Asil, że będę rano.
* Ross *
   Przyglądałem się całej sytuacji. Najbardziej zastanawiało mnie czy jej ojciec jest alkoholikiem czy zdarzyło się to pierwszy raz. Bardziej bym obstawiał to drugie patrząc na dom. Brunetka podbiegła do ojca, jej niebieskie oczy zaszły łzami, chyba wstydu.
- Tato...tato wstań... proszę. - trzymała go za rękę.
- Kto to kurwa jest?! - naskoczył na nią. - Kto to jest, że się z nim liżesz?!
- Nic takiego nie robiłam!
- Jak już masz kłamać to się kurwa zamknij! - dał jej w twarz. Chciałem lecz nie mogłem się wycofać. Nie zostawię jej tak. - Ty blondaś! Co się do mojej córki przystawiasz?!
- Nie przystawiam się do pana córki... powinien pan panować nad agresją.
- Co?! - uderzył mnie z pięści w nos, o wiele mocniej niż niebieskooką. - Chcesz jeszcze coś dodać?!
- Nie, chyba nie. - wyszedłem na tchórza. Po tych słowach wyrzucił mnie z domu, dosłownie. Z nosa ciekła mi krew. Oby nie był złamany, bo jak to będzie wyglądać na święta? Albo jeszcze gorzej jak prasa zacznie pisać, że niby się z kimś pobiłem.
* Święta *
- Mamooo, mamo co dostałem? Mamoo powiedz! - męczył Ryland mame.
- Kochanie, dowiesz się wieczorem.
- Ale...
- Żadnego ale! Synku masz już 18 - naście lat. Chyba nie muszę ci tłumaczyć, że to niespodzianka?
- No nie...- wrócił do pokoju.
   Był 24 grudnia, jeszcze 5 dni do moich urodzin. Mój nos okazał się lekko zbity i już wyglądał całkiem spoko, Rydel musiałem się tłumaczyć, że upadłem. Pomagałem mamie ułożyć do stołu wszystko co potrzebne. Riker był z tatą w sklepie i kupowali rzeczy na choinkę, Ratliff te święta spędza ze swoją rodziną, Rocky i Asil się obściskują a górze, Ryland gra w lola a ja? Ja forever alon. Usłyszałem jak ktoś dzwoni do drzwi.
- Otworzę! - krzyknąłem do mamy. - Jo?
- Hej Ross...- opuściła wzrok.
- Cześć, co tu robisz?
- A tak se chodzę i pomyślałam, że wręczę ci prezent na święta...
- Aww dzięki, serio! - podała mi a ja odłożyłem pod choinkę. - Może wpadniesz, no chyba że się spieszysz do domu.
- Nie mogę wrócić do domu...
- Dlaczego? - zapytałem i zobaczyłem walizkę za jej plecami. - Boże co się stało?
- Ojciec mnie wyrzucił, powiedział, że jestem najgorsza z rodzeństwa i, że mam się nie pokazywać mu na oczy.
- Rozumiem. - Zgarnąłem ją ręką  i weszliśmy do domu. Przedstawiłem ją mamie, tłumacząc, że spędzi z nami święta.
$$$$$$$$$$$$$$$$$
Siema mordy! XD 
Dziś jest 24 grudnia, czyli środa. 
Oto z tego miejsca chce życzyć wam szczęśliwych i wesołych świąt, szampańskiego sylwka oraz zajebistego nowego roku! 
Rozdziały będą dodawane co tydzień, w każdą sobotę. Dziś jest wyjątek bo są święta, a to oznacza, że w sob. też będzie rozdział i to oznacza, że 2 roz. w 1 tyg. !! XDD 
Mam nadzieje, że rozdział się podobał i 
komentarz = next 
Dziękuje za wszystkie miłe komentarze pod ostatnim postem! Naprawdę motywowały! 
Wesołych świąt.
Szakalaka.  

3 komentarze: