* Rydel *
Nie wiem co robić! Jak to możliwe, że Asil ( czyt. Osil ) jest w szpitalu! Co jej się mogło wydarzyć...ktokolwiek jej coś zrobił, przyrzekam sobie, że go znajdę i własnymi rękami uduszę! Siedząc na krześle w korytarzu poczułam wibracje w telefonie. Dzwonił Riker.
- Rydel! Rydel, gdzie jesteś!? - zapytał od razu po odebraniu.
- Jestem w szpitalu...- zaczęłam.
- SZPITALU?! Cholera, jak to w szpitalu?!
- Znaczy nie ja...tylko Asil. - dodałam.
- Co?! Co jej się stało? - zapytał. Wiem, że był przerażony. W końcu to dziewczyna jego brata. Ohh biedny Rocky.
- Sama nie wiem! Zadzwoniła do mnie jej mama gdzieś o 7 rano i przyjechałam. Czekam na korytarzu.
- Zaraz tam będziemy!
- Riker, nie przesadzaj...Riker? Riker! - rozłączył.
* Riker *
Odłożyłem mojego Iphon'a na blat i się o niego oparłem. Byłem w totalnej rozsypce...nie wiem co robić. Mogę powiedzieć chłopakom, że muszę wyjść, ale z drugiej strony Asil to dziewczyna Rockiego więc on chyba, a nawet raczej...nie, on MUSI wiedzieć.
- Chłopaki...jest taka sytuacja, że... - zacząłem. - Musimy jechać do szpitala.
- Co? Coś z Rydel?? - zamartwił się Ross. Nie dziwie się, w końcu to on jest z nią najbliżej.
- Nie, nie! Chodzi o Asil... Rocky? O wszystkim się dowiemy na mie...- nie dokończyłem. Jedyne co zdążyłem zobaczyć to to, że Rocky wsiadł w moje auto i odjechał.
- Spoko jeest... - odparł wyluzowany Ross. - Wbijamy do szpitala na motorze. - puścił do mnie oko.
- Ej, stary! No homo! - Ross odpowiedział śmiechem i pojechaliśmy.
W szpitalu spotkaliśmy już Rydel i Rockiego. Rydel nas przywitała i usiedliśmy na wolnych krzesłach.
- W ogóle co tak długo? - zapytała siostra.
- A to ciekawa historia...
- Riker... - wtrącił Ross.
- A bo jak Ross prowadził to jechaliśmy z taką prędkością, że...
- Riker. - znów Ross.
- Że gołąb walnął mnie w twarz. - skończyłem.
- Moja wina? - i znów Ross.
- A i jeszcze potrącił kota.
- Moja wina?!
- I jakąś babcie...
- Ej! Sama się pchała z tym wózkiem pod koła! - zaczął się bronić.
- Babcia jak babcia. Strzel z pistoletu w górę to zobaczysz jak zacznie zapierdalać...- dodał Rocky. Bądź co bądź trzymało go poczucie humoru.
- Rocky to jest szpital...nie mów tu taki słó - odepchnął Ross'a i biedny nie dał rady skończyć. Wszyscy ożywili się na widok lekarza.
- Proszę lekarza co z nią!? - zapytał Rocky.
- A kim Pan jest, dla informacji?
- Yyy no tym...mężem. - musiał skłamać. Osobą poza rodziną lekarz nic nie zdradzi.
- No dobrze. Przejdźmy do gabinetu. - i poszli.
* Ross *
Bosz...oni se tu gadu, gadu a ja chce do kibla! Nie zdążyłem w domu, a nie wiem gdzie tu jest kibel...
- Ej idę się wylać... - szepnąłem do Rikera.
- Stary...po co mi o tym mówisz?
- A co jak mnie złapią terroryści? Będziesz wiedział gdzie przebywałem ostatnio! - puściłem mu oko i jak Boss Bossów odszedłem.
Idź do szpitalnej toalety, mówili. Będzie fajnie, mówili. A ja za to jak ostatni debil zgubiłem się w korytarzach ;_; . W końcu trafiłem do jakiejś, wszedłem i od razu pisnąłem...jak dziewczynka.
- Co ty tu robisz...? - zapytałem pewną dziewczynę.
- Eee, poprawiam się? W dodatku co ty tu robisz? To dziewczęca toaleta...
- Serio...nie zauważyłem XD . A tak propo jestem Ross. - podałem jej rękę.
- Jestem Jo. - odpowiedziała i uściskała mi dłoń. - Ty to ten Austin Moon, a twoja dziewczyna to Laura Marano, tak?
- Ygh...tak jestem Austinem ale nie, nie chodzę z Laurą...tooo tylko koleżanka.
- Jasne...- uśmiechnęła się. Miała bardzo białe zęby, raczej wybielane, ale za to ładne. - Co Cię tu sprowadza?
- Dziewczyna mojego brata miała wypadek...
- Serio? Moja koleżanka, dziewczyna mojego kolegi też miała wypadek. Nazywa się Asil.
- Czekaj, co?! To dziewczyna mojego brata! - byłem zaskoczony, ale ten świat jest mały :')
- To chodź tam! - wzięła mnie za rękę i już mieliśmy wyjść.
- Czekaj!
- Co?
- Muszę iść siku XD - odparłem i poszedłem do jakiejś kabiny.
- Ross...
- Nom?
- To dalej damska.
- Dobra już. Kij z tym, przynajmniej tu ładnie pachnie. - odparłem i zabrałem się do...no ten no.
W szpitalu spotkaliśmy już Rydel i Rockiego. Rydel nas przywitała i usiedliśmy na wolnych krzesłach.
- W ogóle co tak długo? - zapytała siostra.
- A to ciekawa historia...
- Riker... - wtrącił Ross.
- A bo jak Ross prowadził to jechaliśmy z taką prędkością, że...
- Riker. - znów Ross.
- Że gołąb walnął mnie w twarz. - skończyłem.
- Moja wina? - i znów Ross.
- A i jeszcze potrącił kota.
- Moja wina?!
- I jakąś babcie...
- Ej! Sama się pchała z tym wózkiem pod koła! - zaczął się bronić.
- Babcia jak babcia. Strzel z pistoletu w górę to zobaczysz jak zacznie zapierdalać...- dodał Rocky. Bądź co bądź trzymało go poczucie humoru.
- Rocky to jest szpital...nie mów tu taki słó - odepchnął Ross'a i biedny nie dał rady skończyć. Wszyscy ożywili się na widok lekarza.
- Proszę lekarza co z nią!? - zapytał Rocky.
- A kim Pan jest, dla informacji?
- Yyy no tym...mężem. - musiał skłamać. Osobą poza rodziną lekarz nic nie zdradzi.
- No dobrze. Przejdźmy do gabinetu. - i poszli.
* Ross *
Bosz...oni se tu gadu, gadu a ja chce do kibla! Nie zdążyłem w domu, a nie wiem gdzie tu jest kibel...
- Ej idę się wylać... - szepnąłem do Rikera.
- Stary...po co mi o tym mówisz?
- A co jak mnie złapią terroryści? Będziesz wiedział gdzie przebywałem ostatnio! - puściłem mu oko i jak Boss Bossów odszedłem.
Idź do szpitalnej toalety, mówili. Będzie fajnie, mówili. A ja za to jak ostatni debil zgubiłem się w korytarzach ;_; . W końcu trafiłem do jakiejś, wszedłem i od razu pisnąłem...jak dziewczynka.
- Co ty tu robisz...? - zapytałem pewną dziewczynę.
- Eee, poprawiam się? W dodatku co ty tu robisz? To dziewczęca toaleta...
- Serio...nie zauważyłem XD . A tak propo jestem Ross. - podałem jej rękę.
- Jestem Jo. - odpowiedziała i uściskała mi dłoń. - Ty to ten Austin Moon, a twoja dziewczyna to Laura Marano, tak?
- Ygh...tak jestem Austinem ale nie, nie chodzę z Laurą...tooo tylko koleżanka.
- Jasne...- uśmiechnęła się. Miała bardzo białe zęby, raczej wybielane, ale za to ładne. - Co Cię tu sprowadza?
- Dziewczyna mojego brata miała wypadek...
- Serio? Moja koleżanka, dziewczyna mojego kolegi też miała wypadek. Nazywa się Asil.
- Czekaj, co?! To dziewczyna mojego brata! - byłem zaskoczony, ale ten świat jest mały :')
- To chodź tam! - wzięła mnie za rękę i już mieliśmy wyjść.
- Czekaj!
- Co?
- Muszę iść siku XD - odparłem i poszedłem do jakiejś kabiny.
- Ross...
- Nom?
- To dalej damska.
- Dobra już. Kij z tym, przynajmniej tu ładnie pachnie. - odparłem i zabrałem się do...no ten no.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam! Jest 1 rozdział. Nie jest on długi, ale nie jest też krótki XD
Mam nadzieje, że chociaż trochę był zabawny na czym mi szczerze zależało.
Komentujcie, czytajcie itp. itp. ;-;
Szakalaka B)
Super blog :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next :**
Po pierwsze: Zajebisty blog xD
OdpowiedzUsuńPo drugie: Poryczałam się ze śmiechu xD I ten gołąb xDD a o Rossie to już nie wspomne xDDDD Więcej takich rozdziałów!
Najlepszy blog jaki czytałam ^^
OdpowiedzUsuńNo i ten no.......na serio potrącił babcię? XDD
No wiesz...jak sam mówił :
UsuńSama się pod koła pchała XD
A, że najlepszy to mogę podziękować :**
HAHAHAHAHAAHHAHAHAHAHAH XDDDD
OdpowiedzUsuńJEBŁAM XDDD
Nie no serio...Leję ze śmiechu xD
-Little aka Alex