poniedziałek, 15 grudnia 2014

Prolog

   Była zimna noc w kanałach Nowego Jorku. Brązowo oka stała przed dwójką chłopaków i rozmawiali o rzeczach,o których raczej nikt nie powinien wiedzieć. 
- Dobra...sprzedam wam cztery działki za tysiaka...- szepnęła.
- Tysiaka?! Cztery? Żart! - odpowiedział jeden.
- Żart?! Wiesz jak trudno je zdobyć? Ale jak chcesz, nie to nie... - wycofywała się. 
- Dobra stój! - krzyknął drugi, bardziej wysoki chłopak. - Bierzemy. Nie ma co się targować.
- No i prawidłowo. - odparła i podeszła. Wyjęła cztery saszetki narkotyków i podała chłopakom za co otrzymała przyzwoitą sumę. 
- I nikomu ani słowa! Trzymaj się. - odpowiedział wyższy i rozeszli się w swoje strony. 
   Dziewczyna wyszła z kanałów i wróciła na ulicę. Szła chodnikiem ale musiała uważać bo było około 1:00 w nocy i mogli ją zgarnąć nie wiadomo gdzie. Jednak czuła czyjąś obecność...po 10 metrach zorientowała się, że idzie za nią dwójka mężczyzn. " Nie panikuj...zachowuj spokój. Nie biegnij ... " Mówiła do siebie. W pewnym momencie skręciła w drugą ulicę i pobiegła sprintem do domu jej kolegi gdzie nie było żadnych dorosłych...jedynie Marihuana.
- Co tam kotku? Przyszłaś się zabawić?? - powiedział tonem pedofila. Jak zwykle był na haju. 
- Nie, odwal się. Szli za mną jacyś goście...nie wiem co robić. - spojrzała przez roletę. Stali przy jakimś bloku. Czekają. 
- No to zostań tu może...? - przybliżył się ale dziewczyna zrobiła unik. Wolała być teraz gdzie indziej...przeszła szybko do kuchni i wyszła tylnymi drzwiami. 
   Dziewczyna znalazła się na boisku, który był dla mieszkańców bloków. Była przekonana, że jej nie widzą i nie zobaczyli. Przebiegła do tunelu i wybiegła prosto na ulicę. Chciała wrócić do domu, bardzo chciała. Jedynym wyjściem było biec na autostradę. Skręciła w małą, nie oświetloną alejkę. Poruszała się szybko ale cicho. W oddali widziała światła aut i lamp, obudziła się w niej nadzieja. W końcu znalazła się na autostradzie i zatrzymało się przed nią auto. Auto jej przyjaciela. Popatrzyła na niego...jednak coś tu nie grało...
Zero uśmiechu. Zero pomocy. 
~ Dzień później ~
- Ross...zawołaj resztę  na śniadanie. - powiedział Riker stojąc przy kuchence. 
- Okey... - pobiegł schodami na górę. Przyszedł Ell i Rocky. - Riker!! 
- Co?! - odkrzyknął do brata. 
- Nie ma Rydel... - odpowiedział przestraszony.
~~~~~~~~~~~~
Tak więc to jest mój blog.
Nowy blog. 
Jest on oczywiście o R5 XD 
No bo o czym innym ;_; 
To był prolog i zapraszam do wypowiedzenia swojej opinii w komentarzu ;) 
Który bardzo motywuje, a inni twórcy bloga wiedzą o co mi chodzi xD
Wygląd jest jaki jest ale postaram się żeby był ładniejszy. 
Póki co zapraszam do czytania i komentowania. 
Pozdr. Szakalaka B) 

3 komentarze:

  1. Jeeeny *.* Kocham takie blogi i jeszcze jest z R5 <3 Na pewno będę czytać nałogowo.
    No i dawaj pierwszy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiaszczy :3 Rydel dilerem? XD Oh God... Już lubię tego bloga xDD Hahahahha xD
    A co do wyglądu...
    Pomóc? :3
    -LittleSadGirl aka Alex :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super prolog ♥ Świetnie się zapowiada!
    Dawaj pierwszy rozdział.
    Na pewno będę czytać 💮♥ !

    OdpowiedzUsuń